poniedziałek, 10 września 2012
Biała, zwiewna sukienka.
Hej świetnie mi się z Tobą przyjaźniło. Ale teraz chyba skończyłyśmy tak na dobre. Nie obwiniam. Wina leży po obu stronach nie mogę tym razem powiedzieć, że to przez Ciebie.
Od piątku mam nową "znajomą" która mnie słucha i rozumie. Jak każdy w koło nikt nie rozumie.( No może jedna osoba. KOCHAM JĄ ZA TO JAKA JEST. I zawsze o niej pamiętam. )
No więc moja znajoma ma na imię Katarzyna K. słucha mnie choć nic do niej nie mówię. Nie wiem dlaczego wybrałam właśnie ją.
Sądzę, że siedzę w tym wszystkim bardziej niż myślałam . To staje się coraz cięższe. Ale jednocześnie łatwiejsze.
Brak snu w nocy powoduje nieprzytomność w dzień. Chyba poznałam w szkole kogoś takiego jak ja. Nie wiem jaki jest jej stan. Ale widzę jej oczy. I nie mogę oderwać od nich wzroku. Są pełne bólu a za razem pełne współczucia do wszystkich i wszystkiego. Czemu jest tak ciężko odezwać się na przerwie. Głupie cześć jak się mijamy. Ale ona ... zaczyna mi się śnić. Ma piękne, czarne, długie za łopatki włosy. Jest średniego wzrostu. Jasną cerę i czerwone usta. Jest ubrana w zwiewną białą sukienkę. Łapie mnie za rękę i idziemy przed siebie w stronę przepaści. Słyszę szum morza i czuje świeżę powietrze. Stoimy na krawędzi nadal trzymamy się za ręce. Patrzymy sobie w oczy i jakbyśmy sobie czytały w myślach. Lecimy w dół. Nie puściłyśmy swoich dłoni. Patrzyłyśmy sobie w oczy i... uśmiechnęła się. Z taki spokojem, że nie bałam się niczego. Była ze mną i to mi dawało odwagi. Czułam tylko jak moje ciało bezwładnie uderza o skałę. Nasze bezwładne ciała leżały tak twarzami zwróconymi ku sobie. I ten nasze ślepe spojrzenie na siebie. Później nie było już nic....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz