sobota, 7 lipca 2018
Wiktoria. Nadzieja.
Nic dodać nic ująć.
Ja po prostu chciala bym żeby każdy bez wyjątku w koło mnie był szczęśliwy, bo wiem, że i ja wtedy zaznam najpiękniejsze szczęście.
sobota, 23 września 2017
Moja milosc
Witam!!! To znowu ja ta co miala tu nie zagladac.
Moja miłość.
Moja milosc jest taka że każdego dnia tak bardzo chciala bym dac w twarz mojejemu M. ze to jest az nie wyobrazalne. Kazdego jednego dnia chciala bym mu tak bardzo wywalic ze to jest az szok. Chciala bym go strzelic po twarzyzmieszac z blotem. Boniu czasami mam ochote zrobić mu taka krzywe. Zrobić wszystko aby bylo mu zle w zyciu. A później...
Przypominam sobie jak bardzo go kocham. Ile walczylam o to abysmy mogli być razem abysmy mogli byc szczesliwi. Abyśmy mogli budowac wspolne marzenia..
Abyśmy mogli je spelniac.
Kocham go tak bardzo ze to jest nie wyobrazalne. Zycie bym oddala za ta sama osobe której chce zrobić krzywde.
Dlaczego tak jest? Czy kiedyś ktos odpowie na to pytanie?
Coz ja moge powiedzieć moze nie mam racji, ale chyba właśnie wyraziłam moja definicję milosci.
poniedziałek, 5 czerwca 2017
Stało sie. A juz mialam taka wielką nadzieje, ze nigdy wiecej nie postawię tu nawet "." ze nigdy więcej nie zajrze na tego bloga. A jednak. Wielka V wpisuje koleja litere, nowe zdania. Dlaczego to robie? Coz za kazdym razem gdy odwiedzam to miejsce oznacza to jedno. Oznacza to, ze kolejny raz tonę. A przeciez obiecalam sobie, ze juz nigdy nie bedzie tak zle, ze nigdy więcej nie bede musiala wylewac swoich mysli tutaj. Ze juz nigdy nie bede miala takiej potrzeby. I coz kolejny raz oklamalam sama siebie. Nie jest to wielkie zaskoczenie.
Wiem jak bardzo bola uczucia trzymane w sobie. Jak bardzo boli duszenie w sobie swoich emocji, ze moze to w końcu ptowadzic do powstania takiej wielkiej bomby emocjonalnej, która kiedys pęknie. I wiecie co? Chyba w tej chwili jestem taka bomba ktora czuje ze moze za chwile wybuchnac. Boje sie tego, ze wybuchne w najmniej odpowiednim czasie. Ze eksploduje, ze znisze wszystko co do tej pory tak dzielnie budowalam.
Bo boli mnie tak bardzo, ze mimo tych wszystkich staran prob wizyt tu i tam nie moge miec tego czego tak bardzo pragnę. Wmawiam sobie ze to wszystko przez stres zwiazany z praca. Ze to nie jest powod moich zmartwień a moze to wlasnie jest glowny powod tego wszystkiego co sie ze mna dzieje. Moze po prostu boje sie tego ze nigdy nie bede mogła miec tego czego tak bardzo pragne.
Ogladajac profile moich znajomych na fb caly czas mysle boze jakie oni maja szczescie. Jak wiele dostali od zycia. I zastanawiam sie tylko co ja zrobilam w zyciu takiego bardzo zlego, ze ja nie moge tego dostac. Blagalam modlilam sie i nic. A co jeśli ja nigdy tego nie dostane.
Moze wariuje bo miesjsce w ktorym mieszkam z kazdym dniem co raz bardziej mnie przytlacza. Powoduje co raz głębsze depresje. Moze gdy polece do Pl bedzie lepiej. Odpoczne. Spedze czas z ludzmi ktorzy maja znaczenie?
Za kazdym razem tak jest. Miesiac do wylotu a moj umysl swiruje plata mi figle, bo tak bradzo chciala bym byc juz w domu.
Tak bardzo tesknie za babcia. Ostatnia ktora mi zostala. Za tata ktory jako jedyny rozumie moje milczenie i umnie milczec razem ze mna. Który rozumie ze nie umiem inaczej wyrazic tego jak bardzo go kocham. Ktory jest tak cierpliwy za moje glupie zagrania. A mimo wszystko kocha mnie nad zycie.
Ostatni tydzien byl ciezki zmarl ostatni dziadek. I cos we mie peklo. To co sie stalo chyba otworzyło drzwi do tej "mojej ciemniejszej strony" do swoata ktory przez ostatnie dwa lata tak uparcie trzymalam w zamknieciu. Dziadku tak bardzo chcialabym sie z toba porzegnac. Tak bardzo zaluje ze nie moglam cie zobaczyc ostatni raz. Kocham cie bardzo i mam nadzieje ze teraz nie cierpisz i jestes szczesliwy.
Moja kochana Nadzieja nosi w sobie szczescie ktore nawet ja czuje. Tysiace kilometrow ode mnie. A ja czuje jej szczescie tak jakby było moje wlasne. Jak bym to j byla jego posiadaczką. Ale wiesz co moja droga? Zawsze tak bylo. Co uszczęśliwialo ciebie uszczesliwialo i mnie. I mam nadzieje ze te "nasze szczescie" o ile moge powiedziec nasze. Bedzie najpiękniejsze nazdrowsze i najwspanialsze pod sloncem. Kocham was.
Kiedys kazdy z nas odejdzie ale jak narazie musimy zyc. Musimy starac sie zyc jak najmocnej
niedziela, 5 marca 2017
sobota, 12 grudnia 2015
Tesknota potrafi zniszczyc.
Tęsknota potrafi zniszczyć.
Dzisiejsza droga z pracy ciagnela sie nieskończoność. A w sluchawkach w kółko leciala jedna piosenka. Ta ktora słyszę za każdym razem gdy ty jestes w moich myslach. Och moj MB dlaczego tak ciezko jest mi o Tobie zapomniec. Dlaczego czuje sie tak jakbym rezygnując z Ciebie zrezygnowała z calego swojego zycia. Z całego swiata.
Ile bym dala za chociaz jeden dzień spędzony razem. Moze jeden dzien to za duzo moze nie zasłużyłam na tyle. Ale jezeli tak to chociaz kilka godzin. Jezeli dałbys mi kilka godzin nie pozwoliłabym ci juz nigdy odejść. Tak jak powinnam nie pozwolic ci za pierwszym razem.
Moze jestem samolubna ale wiem ze ty tez tesknisz. Slysze to w twoim glosie gdy kazdego miesiaca poswiecasz mi pol godziny swojego zycia na rozmowe telefoniczna. Gdybym wiedziala ze tak bardzo bedzie mi bez ciebie zle.
Od poczatku to byles ty. Osoba ktorej tak bardzo potrzebuje do oddychania. Do funkcjonowania. Do zycia.
Popelnilam wielki blad ofiarujac swoja milosc osobie ktora sie nia tylko zabawila. Osobie ktora wypowiadala slowa milosci nie wiedzac nawet co one znacza.
Ostatniego dnia gdy siedzielismy w twoim samochodzie pod moim blokiem Wiem ze czekales na to bym powiedziala "zostan" . tak bardzo chcialam to powiedziec ale sie powstrzymalam, iz myslalam ze wracasz tam, bo bedzie ci lepiej a nie dlatego ze nie chcesz widziec mnie z M. Szkoda ze powiedziales mi to tak pozno. Teraz i ty i ja umieramy, poniewaz tesknota nas niszczy.
piątek, 4 grudnia 2015
Moja milosc do Zu.
Wczorajszej nocy mialam tyle mysli w sobie ale nie mialam sily na to by utrzymac dlugopis w dloni. Dzisiaj zadniej z nich juz nie pamietam. Rozmazaly sie jak mgła.
Ciezko bylo mi wczoraj zasnac. Tak bardzo ciezko.
Zaczal mi sie urlop wiec mam teraz mnustwo czasu dla siebie. Kazdy inny czlowiek by sie z tego cieszyl jednak ja sie chyba troche w tym pograzylam. Nie zebym sie nie cieszyla z dni wolnych od pacy bo sie ciesze. Chodzi o to ze mam za duzo czasu na to by byc sama ze soba wiec przez ten czas urlopu postanowilam zamieszkac u K. Abym znowu mogla prlewac cala swoja milosc na moja najukochansza Zu.
Gwiazdy nie sieca na niebie tak bardzo jak jej usmiech na malutkiej jeszcze twarzyczce. Moje sloneczko. Ktore jako jedyne potrafi pokazac mi ze mozna kochac bez warunkowo za samo bycie. Tak dziecko pokazalo mi jak kochac. Nie wyobrazam sobie wielu rzeczy i ludzi bez ktorych nie mogla bym zyc. I tak jak nie wyobrazam sobie zycia bez mojej A. Tak samo a nawet i bardziej nie wyobrazam sobie życia bez mojej najjaśniejszej gwiazdy Zu.
Kochana kazdy dzien z Toba jest co raz piękniejszy a twoja ciocia kocha cie najbardziej na swiecie.
wtorek, 1 września 2015
Moj M, Kochany MB, Droga Wiktorio. Najukochansza A.
Nigdy nas nie bylo.
Dzisiejszej nocy zaczelam zalowac tego, ze pozwolilam odejsc komus komu na mnie zalezalo. To znaczy tak mi sie zdaje, ze zalezalo. Komus kto usmiechal sie do mnie za kazdym razem. Przy kazdym krotkim spojrzeniu rumienil sie i usmiechal jeszcze szerzej. Komus kto mial okazje zachowac sie jak totalna swinia. Wykorzystac moment jednak tego nie zrobil, Kogos kto w srodku nocy ratowal mnie z opresji, Kros kto mnie bronil przed toba M.
Brakuje mi naszych rozmow MB tak bardzo za toba tesknie i tak bardzo zaluje decyzji ktore podjelam.
Zrobilam tak jak mi doradzali. Tak bardzo chciala bym cofnac czas i zatrzymac cie tutaj.
Moc jeszcze raz sie z toba porzegnac i powiedziec ci to co powinnam powiedziec za pierwszym razem.
Bo widzisz teraz wszystko tak bardzo boli i nie potrafie spac nocami. I juz nawet nie umiem spac we wlasnym lozku. Bo pamietam kazda chwile ktora sprawiala mi tyle szczescia a te wspomnienia tak bola,
W myslach znowu jest tak ogromny balagan.
I znowu sie gubie nie wiem co jest prawda a co nie. Wrocilo te tak zwane "zombie" .
Tak chyba wlasnie teraz wygladam. I znowu przedmioty same wypadaja mi z rak, bo nie mam sily ich utrzymac,
Bo nie ma chwili w ktorej nie zaluje jak bardzo skrzywdzilam siebie i ciebie.
Nie ma chwili w ktorej nie mysle o tym jak glupia bylam i jak moglabym byc teraz szczesliwa,
Nie ma chwili w ktorej nie mysle o Tobie,
Moj M. Nadszedl czas bym w koncu cie pozegnala,
Bo widzisz mimo tego, ze nie ma cie tu teraz przy mnie.
Mimo tego, ze nie ma juz nas.
Widzisz to ja i tak tesknie za twoim zapachem, dotykiem, glosem.
Tesknie za twoimi oczami. W ktore tak bardzo uwielbialam sie patrzyc.
Wybralam cie ze wzgledu na nich. Uwazali, ze jestes tym lepszym. Posluchalam, bo mowili, ze uczucie przyjdzie z czasem. Poslucham. I uczucie przyszlo w najmniej odpowiednim momecie. Teraz brakuje mi ciebie. Ale z drugiej strony cie tak bardzo nie nawidze za to co zrobiles.
Mimo tego czuje, ze gdybysmy mogli spedzic ze soba jeszcze jeden dzien to bez watpienia jeszcze jeden raz ten ostatni raz wtulilabym sie w twoje ramiona tak najglebiej, najmocniej na swiecie bym sie w nie wtulila, i wzielabym najglebszy wdech na swiecie byle by pochlonac jak najwiecej twojego zapachu, tak by starczylo mi na reszte zycia. I wtedy wyznalabym ci co czuje. Co czulam.
Ale tak sie nie stanie. A wiesz dlaczego ? Bo moje drugie ja z mila checia dala by ci po mordzie za bycie tym kim jestes, Znienawidzony przez wszystko co czulam. Brzydzaca sie samej siebie za to wszystko co sie miedzy nami wydarzylo. Brzydze sie tego uczucia do ciebie.
Miloscia obdarzamy takze przyjaciol, czyz nie pradwa?
Moja Najukochansza A. Brakuje mi slow do tego aby opisac to jak bardzo wazna osoba dla mnie jestes, Zawsze bylas i zawsze bedziesz. Nie wazne na to co sie bedzie dzialo. Szesc lat razem. Widzsz 2 lutego minie nam szesc lat. Szybko zlecialo co nie ? Zabane.
Nigdy nie zapomne tego twojego pierwszego spojrzenia jakie mi podarowalas. Do tej pory przechodza mi ciarki na same wspomnienie tego dnia.
Mowilam, ze napewno sie z toba nie zakumpluje. A teraz? Nie wyobrazam sobie zycia bez ciebie.
Nic nie jest tak bolesne jak ta mysl, ze cierpisz. I nawet w dupie mam to, ze stracilam pierwsza milosc swojego zycia. I w dupie mam swoje problemy i innych. Bo bez Ciebie nic nie mialo by sensu.
Kazdego wieczoru gdy klade sie do lozka mysle o tym co robisz i jak sie dzisiaj czujesz.
I wyobrazam sobie swoj przyjazd i jest nam wtedy tak dobrze w swoim towarzystwie.
Tak bardzo ucieszylam sie gdy cie zobaczylam w maju. Twoj powitalny uscisk byl jak ukojenie. Zdjal mi wielki ciezar w ramion. Jednak rozstanie bylo ciosem prosto w serce.
Tym razem zostane z toba troszke dluzej.
Nie chce cie stracic nigdy rozumiesz? Nigdy i nawet jezeli pewnego dnia sie poklucimy i nawet znienawidzimy (choc mam nadzieje, ze nigdy sie tak nie stanie) to i tak bede cie kochala i szanowala za to jak odwazna jestes osoba.
Tak jestes najodwazniejsza na swiecie i najwytrzymalsza, bo kochanie kazdy ma problamy ale nie widzialam, zeby ktos byl tak wytrwaly jak ty. Moze ty tego nie dostrzegasz. Ale pamietaj, ze ja stoje z boku i widze troszke wiecej niz ty. Nie wiem co czujesz dopoki mi tego nie powiesz. Ale widze twoja mine i zacietos z jaka darzysz do celu, Po prostu kocham cie za to jaka jestes, bez wzgledu na wszystko. Masz najwieksze serce na swiecie.
Moja Najukochansza A. Brakuje mi slow do tego aby opisac to jak bardzo wazna osoba dla mnie jestes, Zawsze bylas i zawsze bedziesz. Nie wazne na to co sie bedzie dzialo. Szesc lat razem. Widzsz 2 lutego minie nam szesc lat. Szybko zlecialo co nie ? Zabane.
Nigdy nie zapomne tego twojego pierwszego spojrzenia jakie mi podarowalas. Do tej pory przechodza mi ciarki na same wspomnienie tego dnia.
Mowilam, ze napewno sie z toba nie zakumpluje. A teraz? Nie wyobrazam sobie zycia bez ciebie.
Nic nie jest tak bolesne jak ta mysl, ze cierpisz. I nawet w dupie mam to, ze stracilam pierwsza milosc swojego zycia. I w dupie mam swoje problemy i innych. Bo bez Ciebie nic nie mialo by sensu.
Kazdego wieczoru gdy klade sie do lozka mysle o tym co robisz i jak sie dzisiaj czujesz.
I wyobrazam sobie swoj przyjazd i jest nam wtedy tak dobrze w swoim towarzystwie.
Tak bardzo ucieszylam sie gdy cie zobaczylam w maju. Twoj powitalny uscisk byl jak ukojenie. Zdjal mi wielki ciezar w ramion. Jednak rozstanie bylo ciosem prosto w serce.
Tym razem zostane z toba troszke dluzej.
Nie chce cie stracic nigdy rozumiesz? Nigdy i nawet jezeli pewnego dnia sie poklucimy i nawet znienawidzimy (choc mam nadzieje, ze nigdy sie tak nie stanie) to i tak bede cie kochala i szanowala za to jak odwazna jestes osoba.
Tak jestes najodwazniejsza na swiecie i najwytrzymalsza, bo kochanie kazdy ma problamy ale nie widzialam, zeby ktos byl tak wytrwaly jak ty. Moze ty tego nie dostrzegasz. Ale pamietaj, ze ja stoje z boku i widze troszke wiecej niz ty. Nie wiem co czujesz dopoki mi tego nie powiesz. Ale widze twoja mine i zacietos z jaka darzysz do celu, Po prostu kocham cie za to jaka jestes, bez wzgledu na wszystko. Masz najwieksze serce na swiecie.
Czlowiek uczy sie na bledach heee?
Ja sie nigdy nie naucze. Nie Kochaj Wiktorio, nie kochaj, bo mulosc sprawia, ze jestes slaba.
Sprawia, ze twoi starzy przyjaciele znowu wychodza ze sciany i usmiechaja sie tajemniczo i podsuwaja ci rozowa kosmetyczke i mowia " baw sie kochanie, baw. wiesz, ze cie kochamy i nigdy nie zostawimy," i tak mi szepcza do ucza i mrucza i mowia, ze tesknily.
I w nocy przytulaja mnie swoimi czarnymi obslizglymi mackami. Spiewaja mi kolysanki i lulaja do snu. A po co to robia " zebys znowu nie byla sama, Wiktorio"
Otworzyles klatki w ktorych byly zamkniete, a najgorsze jest to, iz zabrales ze soba klucz i nie potrafie ich znowu zamknac,
Etap Pierwszy: Obojetnosc na to co sie dzieje w kolo
Etap Drugi: Bezsennosc
Etap Trzeci: Odosobnienie i Otepienie
Etap Czawrty: Psycholog ? Psychiatra?
Etap Piaty: Szukanie pomocy tam gdzie nie trzeba (na wlasna reke)
Etap Drugi: Bezsennosc
Etap Trzeci: Odosobnienie i Otepienie
Etap Czawrty: Psycholog ? Psychiatra?
Etap Piaty: Szukanie pomocy tam gdzie nie trzeba (na wlasna reke)
Zaczal sie Szosty Etap Udpaku: Wrocily cienie, ktore juz maja glos,
I przestancie w koncu mi mowic, ze mam byc slina. Nie bede, bo nie bede twarda kiedy po malu trace ludzi ktorych kocham.
I przestancie w koncu mi mowic, ze mam byc slina. Nie bede, bo nie bede twarda kiedy po malu trace ludzi ktorych kocham.
środa, 12 sierpnia 2015
Osiem miesiecy w jednym wpisie
Pamietam gdy po raz pierwszy cie spotkalam i pomyslalam sobie 'kim ty jestes i czego chcesz'
Pamietam jak pierwszy raz podarowales mi pelne zachwytu spojrzenie, ktore trwalo o wiele za dlugo.
Pamietam jak po raz pierwszy widzialam cie pijanego, a ty wstydziles sie mi pokazac.
Pamietam jak pierwszy raz probowales zaprosic mnie do kina i po raz kolejny i kolejny ale ja zawsze sie od tego wywijalam.
Pamietam jak pierwszy raz pilam z toba piwo.
Pamietam jak pierwszy raz zapytales mnie o numer telefonu.
Pamietam jak pierwszy raz napisales do mnie na fejsie.
Pamietam jak pierwszy raz nasza rozmowa trwala dluzej niz pol godziny.
Pamietam jak pierwszy raz zaprosiles mnie na domowke.
Pamietam jak pierwszy raz wyszlismy razem na impreze.
Pamietam jak tej nocy padal deszcz a my czekalismy na taxi. Bylo mi tak bardzo zimno a ty podarowales mi swoja kurtke. Gdy ona przestala juz grzac zaoferowales mi swoje ramiona, w ktorych skrylam sie tak gleboko. Czulam sie w nich jakbym tonela w oceanie przyjemnosci ale rownoczesnie wiedzialam, ze robie blad z ktorego sie tak latwo nie wydostane. Tego dnia wpuscilam cie do swojego zycia. Gdy dojechalismy do domu K. wtedy zrobilo sie wesolo. Smialismy sie pilismy i rozne takieg tancwe wygibance jakby nam nocy bylo malo. nad ranem nie moglam juz wytrzymac i poszlam sie polozyc. Po jakims czasie zapukales do drzwi pokoju i spytales sie czy mozesz wejsc. Kleknoles przy moim lozku i patrzyles mi w oczy nikt nigdy tak w nie nie patrzyl jak ty. Mimo szarowki panujacej w pokoju widzialam twoje pieknie niebieskie oczy, lsnily. Tak pieknie lsnily.
Nigdy pozniej nie widzialam w nich tego co zobaczylam wtedy.
Po krotkiej chwili zapytales sie mnie czy moglabym cie jeszcze raz przytulic, zgodzilam sie. Przytulilam cie tak bardzo jak tylko moglam. Nie chodzi o to z jaka sila tylko z jakim uczuciem. Podziekowales mi i tej nocy a raczej tego poranka powiedziales mi, ze ci na mnie zalezy.
Ze od chwili z ktora mnie poznales, zaczelo ci na mnie zalezec, od tak.
I chcac nie chcac poczulam, ze bariera miedzy nami pekla.
Tyle miesiecy odrzucanych zalet. Tyle ignorowania twojej osoby z mojej strony.
Peklo tak po prostu peklo.
Reszte nocy spedzilismy w lozku lezac kolo siebie nie stykajac sie nawet palcami.
Rano roztalismy sie praktycznie bez slowa. Myslalam, ze wydarzenia z ostatniej nocy byly skutkiem duzej ilosci alkoholu.
Jednak gdy dotarlam do domu dostalam SMS'a. "W domku juz slonce?" I tysiac motyli zatanczylo w moim brzuchu.
Kolejny tydzien zlecial nawet nie wiem kiedy. Codzienne SMS'y i wieczorne rozmowy po pracy.
Przyszedl kolejny weekend i wspolne wyjscie i tak przez kilka miesiecy.
Pamietam jeszcze gdy byly twoje urodziny i po szalenstwach na klubowym parkiecie zaprosiles wszystkich znajomych do swojego domu. Tego wieczoru byles bardzo zazdrosny o M. Tez bym byla.
Pamietam jak tamtej nocy po raz pierwszy skradles mi pocalonek z ust. Tryliony motyli i do tego zawroty glowy.
W koncu pamietam jak A zaprosil cie do nas do domu i tej nocy postanowiles zostac u nas. Oczywiscie z barku miesca do spania bylismy skazani na spanie w jednym lozku.
Wtedy po raz pierwszy odwazyles sie mnie dotknac.
Pamietam jak cala zesztywnialam pod twoim dotykiem. Tak jaby twoje palce byly pokryte tysiacem malutenkich igielek. Kazdy dotyk zostawial po sobie slad. Twoje dlonie wedrujace po moich nadgarstakch, dloniach. Twoj oddech na moim policzku i twoje usta na mojej szyji.
A pozniej twoje cialo na moim. Idealnie dopasowani do siebie. I godziny rozkoszy.
Kazdy twoj gest doprowadzal mnie do szalenstwa. Twoj szybki oddech i mruczenie do mojego ucha. Wiedzialam, ze tobie tez sprawia to przyjemnosc.
Zasnelismy wyczerpani i tak bardzo wtuleni w siebie
Poranek nastapil tak szybko zdecydowanie za szybko. Tak bardzo nie chcialam, zebys jechal do pracy. Pragnelam, zebys zostal ze mna. i jeszcze troche polezal przy moim boku.
Co ty mi wtedy powiedziales? Ahh tak " Od dawna nalezymy tylko do siebie. I nie mam zamiaru z tego zrezygnowac".
Po calo tygidniowym spotykaniu sie. I moich nocnych powrotach do domu zdecydowalismy, iz chyba powinnismy oswciecic ludzi, ze jestemy razem. Kazdy przyjal to z zadowoleniem i usmiechem na twarzy.
I tak mijaly nam kolejne miesiace razem. Wzloty i upadki. Walki i godzinne godzenie sie.
Jednak po jakims czasie zauwazylam, ze tak jakbys sie ode mnie oddalal. Wyjezdzales do Polski i zostawiales mnie tutaj sama. Pierwszy, drugi, trzeci raz, Za kazdym razem wracales z usmiechem na twarzy jednak z jeszcze wiekszym mnie opuszaczales.
Nie zdawalam sobie nigdy z tego sprawy co moglo by byc przyczyna takiego zachowania.
W dzien przed twoja ostatnia wizyta w Polsce. Wyznales mi, ze mnie kochasz. Wyznales mi cos co tak naprawde zniszyczylo cala rownowage ktora sobie stworzylam przez ta cala zmiane zwiazana z naszym byciem.
Najgorsza czescia tego bylo to, ze ja tez cie kochalam tak bardzo, ze nie moglam wytrzymac minuty bez ciebie. Tak bardzo, ze skakalam z radosci gdy dostawalam od ciebie wiadomosc mimo tego, ze minelo nam pol roku.
Uczucie wciaz roslo i roslo.
Poleciales, Mialam byc bez ciebie siedem dni. Siedem cholernie dlugich dni.
Jeden dzien byl jak miesiac a siedem jak caly rok.
Tak bardzo nie moglam sie ciebie doczekac z powrotem.
Wrociles do mnie. Przytuliles i pocalowales na przywitanie.
Wrocilismy do domu ugotowalismy pyszny obiad. I zrobilismy sobie mala drzemke.
Och jak ja tesknilam za twoimi ramionami. Za twoim objeciem.
Tego dnia postanowilam zostac na noc. Wspaniala noc. Taka jakiej jeszcze nigdy nie mielismy.
Nadszedl ranek ruszyles do pracy. A ja ?
A ja dowiedzialam sie calej prawdy. Ktora zrniszczyla wszystko. Ktora zrujnowala moj piekny plan na nasze bycie. Ktora zabila cala wiare. Ktora zabrala to co mialam najpiekniejesze, Milosc do Ciebie,
I pogrzebala to kim bylam.
Pogrzebala osobe, ktora po latach podrafila sie zasmiac bez powodu.
Ktora pragnela zyc pelnia zycia. Ktora je wrecz pokochala.
Porzebala osobe ktora byla szczesliwa
Ktora po tylu latach ciemnosci widziala swiatlo.
Umarla.
wtorek, 24 lutego 2015
Stonehaven.
Ten jeden wspolny dzien.
Te godziny na kamiennej plazy nad przejrzyscie bletkitnym brzegiem morza,
Ten widok te slonce i my.
My i godzinne rozmowy o niczym i wszystkim. Ten czas spedzony wspolnie.
Pamietam jak dzisiaj mimo tego, iz minal juz jakis czas.
Pamietam jaka byla piekna pogoda i jechalismy samochodem. Nie mialam zielonego pojecia dokad mnie zabierasz ale nie pytalam, bo ci ufalam i wiedzialam, ze przy tobie nie stanie mi sie krzywda.
Gdy dotarlismy na miejsce zaparlo mi dech w piersi. Bylo tak przepieknie i magicznie, ze myslalm, iz snie.
Slonce odbijalo swoje promienie od wody, ktora wygladala jakby byla pokryta diamentowymi krzysztalami. Wszystko w kolo sie mienilo.
I twoje oczy obserwujace moja twarza. Czulam na sobie twoj wzrok jakby chcial przejsc do wnetrza moich mysli.
I twoje oczy tak bardzo radosne i lsniace z zadowolenia. Zawsze wszystko przychodzilo ci z taka latwoscia, a szczegolnie uszczesliwienie mnie.
Te twoje oczy wciaz mi sie po nocach snia.
Pamietam gdy tak siedzielismy nad brzegiem.
Pamietam twoje dlonie na mych plecach, na moich ramionach i szyi
Pamietam ten uscisk w ktorym czulam sie taka bezpieczna jak nigdy w calym swoim zyciu.
Pamietam twoj zapach i pamietam jeszcze jak smakuja twoje usta.
Pamietam jeszcze to, ze kiedys dawalismy sobie szczescie.
Tak wielkie, ze czasami nie bylo sily aby je utrzymac i trzeba bylo gnebic nim innych.
A pamietasz ten piekny zachod slonca? Tak to byl najpiekniejszy zachod slonca, nie sadzisz?
Tak bardzo nie chcialam wtedy wracac. Tak bardzo chcialam zostac tam z Toba.
Ale bylo tak zimno i Twoja kurtka juz mnie nie grzala i Tobie bylo zimno. Czulam drgawiki na swoim policzku, ktory tak bardzo pasowal do twojej klatki. Mimo tego, ze ponoc moj uscisk ogrzewal cie wystarczajaco.
Dziekuje ci za ten piekny wakacyjny dzien, ktory z pewnoscia zostanie w mojej pamieci jeszcze przez dlugi, dlugi czas, bo nie chce o tym zapomniec i o tym co kiedys bylo.
środa, 21 stycznia 2015
Ktos zabral mi skrzydla
Spadam i lece
tylko nie wiem jak to robie,
bo ktos zabral mi skrzydla,
a teraz boje sie
upadku,
bo spadam z bardzo wysoka,
a jak tym razem upadne tak jak nie trzeba.
Chce by bylo okej
czwartek, 25 grudnia 2014
Wesolych Swiat
I niby co ja mam wam dzisiaj napisac ?
Jest pieknie, bo sa swieta ?
Niee nie jest i nie bedzie, przyjanmniej nie dla mnie.
Dziekuje i zycze wesolych swiat :)
piątek, 14 listopada 2014
Sloneczko zaszko. Czas na zachod.
Ujawnilam sie przed kazdym. Przed kim tylko moglam i po co to zrobilam? Dla Ciebie, gdyz wiedzialam, ze pewnego dnia dojdzie do tego, iz cie poznnaja. Nie chcialam przedstawic cie jako przyjaciolki lub kolezanki z pracy. Sklamalabym, a juz dosc tych klamstw.
A teraz siedze sama w pokoju i znowu mysle.
Jednak teraz jest juz znacznie lepiej, Usmiecham sie mimo wyczerpania i poznaje nowych ludzi.
I w sumie jest okej.
Juz nie czuje takiego smutku gdy nie mam z Toba kontaktu, bo wiem, ze jezeli naprawde bedziemy tego potrzebowaly to i tak do tego wrocimy.
To nie jest tak ze chce sie caly czas nad tym uzalac ale to jakos tak we mnie siedzi. Siegnelas tak gleboko. Jak chyba nikt inny wczesniej. I pokazalas jaka jestm i ze nie mam sie czego wstydzic i bac przez to. I dzieki Tobie poznalam wspaniale osoby, ktore uwielbiam! I nie zaluje zadnej z decyzji jakie podjelam. I nie chcialabym cofnac niczego. No moze ostatni miesiac, zeby zrobic o jeden malutki gest wiecej.
Ale teraz....
jest mi z tym dobrze.
Brakuje mi tylko Twoich oczu,
Durnego usmiechu.
Cieplych usciskow gdy zamarzam wieczorami.
Wieczornych wyjsc, zwlaszcza teraz gdy nocami nie moge spac.
I brakuje mi twojego "Dzien dobry" i "Dobranoc"
Ale jest dobrze, Zamienie Twoje oczy na oczy kogos innego.
Durny usmiech juz znalazlam.
Nie wiem co z tymi usciskami, bo nikt tak nie tula.
Co do wyjsc hmmm... juz je chyba mam nie co noc no ale jak na razie dwa dni musza starczyc.
I jeszcze "Dzien dobry" i "Dobranoc"
Czas tak szybko leci. Przemija i z dnia na dzien czuje jak jestem slabsza fizycznie i psychicznie. Coz ucze sie z tym zyc kazdego dnia,
I kiedys sie w koncu tego naucze wiem to. I bedzie okej tak okej, okej.
A teraz jest okej,
Walcze juz tylko o siebie a nie o nas.
I dobrze mi z tym.
Coz Sloneczko zaslo czas na zachod.
sobota, 27 września 2014
chyba
Pomomo bolu jaki mi sprawiasz
Po mimo tego, ze cierpie przez Ciebie kazdej nocy i kazdego dnia
Wracam kazdego wieczoru wracam do tego samego punktu. Do Ciebie.
I znowu poduszki rano sa mokre od nocnego placzu.
Dowiedzialam sie rano ze od dwoch dni placze przez sen haha...
To ci niespodzianka, co nie?
Kazdy zaczal sie martwic, ze to moze znowu wrocilo a ja znowu bede potrzebowala pomocy z "zewnatrz"
Tyle, ze to nie o to chodzi. Ja nie wiem co sie ze mna dzieje ale to nie jest cos takiego co bylo kiedys ja chyba za duzo czuje. Za wiele.
Ja sie chyba wypalam.
Po mimo tego, ze cierpie przez Ciebie kazdej nocy i kazdego dnia
Wracam kazdego wieczoru wracam do tego samego punktu. Do Ciebie.
I znowu poduszki rano sa mokre od nocnego placzu.
Dowiedzialam sie rano ze od dwoch dni placze przez sen haha...
To ci niespodzianka, co nie?
Kazdy zaczal sie martwic, ze to moze znowu wrocilo a ja znowu bede potrzebowala pomocy z "zewnatrz"
Tyle, ze to nie o to chodzi. Ja nie wiem co sie ze mna dzieje ale to nie jest cos takiego co bylo kiedys ja chyba za duzo czuje. Za wiele.
Ja sie chyba wypalam.
chyba chciala bym sie teraz schowac juz na zawsze
Subskrybuj:
Posty (Atom)