Ujawnilam sie przed kazdym. Przed kim tylko moglam i po co to zrobilam? Dla Ciebie, gdyz wiedzialam, ze pewnego dnia dojdzie do tego, iz cie poznnaja. Nie chcialam przedstawic cie jako przyjaciolki lub kolezanki z pracy. Sklamalabym, a juz dosc tych klamstw.
A teraz siedze sama w pokoju i znowu mysle.
Jednak teraz jest juz znacznie lepiej, Usmiecham sie mimo wyczerpania i poznaje nowych ludzi.
I w sumie jest okej.
Juz nie czuje takiego smutku gdy nie mam z Toba kontaktu, bo wiem, ze jezeli naprawde bedziemy tego potrzebowaly to i tak do tego wrocimy.
To nie jest tak ze chce sie caly czas nad tym uzalac ale to jakos tak we mnie siedzi. Siegnelas tak gleboko. Jak chyba nikt inny wczesniej. I pokazalas jaka jestm i ze nie mam sie czego wstydzic i bac przez to. I dzieki Tobie poznalam wspaniale osoby, ktore uwielbiam! I nie zaluje zadnej z decyzji jakie podjelam. I nie chcialabym cofnac niczego. No moze ostatni miesiac, zeby zrobic o jeden malutki gest wiecej.
Ale teraz....
jest mi z tym dobrze.
Brakuje mi tylko Twoich oczu,
Durnego usmiechu.
Cieplych usciskow gdy zamarzam wieczorami.
Wieczornych wyjsc, zwlaszcza teraz gdy nocami nie moge spac.
I brakuje mi twojego "Dzien dobry" i "Dobranoc"
Ale jest dobrze, Zamienie Twoje oczy na oczy kogos innego.
Durny usmiech juz znalazlam.
Nie wiem co z tymi usciskami, bo nikt tak nie tula.
Co do wyjsc hmmm... juz je chyba mam nie co noc no ale jak na razie dwa dni musza starczyc.
I jeszcze "Dzien dobry" i "Dobranoc"
Czas tak szybko leci. Przemija i z dnia na dzien czuje jak jestem slabsza fizycznie i psychicznie. Coz ucze sie z tym zyc kazdego dnia,
I kiedys sie w koncu tego naucze wiem to. I bedzie okej tak okej, okej.
A teraz jest okej,
Walcze juz tylko o siebie a nie o nas.
I dobrze mi z tym.